Czas feriowy i związane z tym wyjazdy narciarskie spowodował pewne zaniedbanie w temacie blogowania. Obiecuję, że nadrobię. Tymczasem pomiędzy jednym, a drugim wyjazdem na szybkości spowodowałam szybką i pyszną sałatkę Cezar. Nie znam etymologii tej nazwy i i nie zamierzam jej zgłębiać gdyż nie jest to istotą rzeczy. Najważniejsze, że wyszła przepyszna. W ramach utwierdzania się w przekonaniu, że moja sałatka jest najdoskonalsza, zamówiłam dzisiaj w pewnym hotelu w Krynicy tę właśnie i smakowałam. Nie wiem jak Wy, ale ja cenię sobie niezwykle wyrazistość smaków. Lubię dania z charakterem, a tego zabrakło mi w konsumowanej sałatce. Miałam poczucie, że jem warzywa z kurczakiem w śmietanowo-majonezowym sosie, a nie o to tu chodzi. Moja sałatką miała zdecydowaną przewagę. W mojej nie ma śmietany ani majonezu, jest za to charakterne anchois, czosnek i cytryna oraz najlepsza oliwa z pierwszego tłoczenia.
Nie pozostaje Wam nic innego jak przetestowanie mojej wybornej sałateczki.
Brak komentarzy.