W powietrzu unosił się aromat świeżego tymianku i długo duszonej cebulki. W garnku mrugały oczka bulionu wołowego. Białe wino uwodziło nutą soczystych owoców brzoskwini i pomarańczy z różano-lawendowym akcentem. Słychać było dźwięk przełamywania chrupiącej bagietki. Ścierany ser uwalniał coraz bogatsze aromaty, a potem otulał szczelnie kromeczki bagietki. W mojej małej kuchni, chociaż przez chwilę, zapanował klimat paryskiej knajpeczki, a sprawcą tych doznań była zupa cebulowa, zwyczajnie nadzwyczajna.
Wywodzi się ona z kuchnia francuskiej i zanim zaczęła królować na stołach możnowładców, z uwagi na nieskomplikowane składniki i prostotę wykonania, była ulubionym posiłkiem chłopów i kramarzy. Z czasem zupę wzbogacano o inne dodatkowe składniki, które dzisiaj czynią z niej zupę wykwintną. Jednym z sekretów jej smaku jest długo duszona cebula. Powinna być lekko brązowa, ale nie przypalona. Cebula staje się wtedy delikatna, słodkawa i aromatyczna. Drugim jej sekretem jest odrobina białego wina, które niezwykle wzbogaca smak zupy. Posiada ona też inne sekrety, a o nich przeczytasz w moim przepisie.
Brak komentarzy.