Kilka dni temu po powrocie z malowniczej Krety odwiedziliśmy moich teściów. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewien komentarz, który padł pod moim adresem, a mianowicie „Poprawiłaś się na tych wakacjach, zaokrągliłaś się trochę „. Przeraziłam się okrutnie, bo dbam o linię i nie lubię się zaokrąglać, a to że tak się stało znaczyło ni mniej ni więcej, tylko to, że za bardzo sobie pofolgowałam z tym greckim biesiadowaniem. Jadłam, piłam, karmiłam swoje zmysły i znowu jadłam, piłam itd. To co najbardziej ujęło mnie w tej kuchni, to jej prostota. Proste, nieskomplikowane, a tym samym niedrogie produkty, dużo warzyw, ziół i wszechobecnej cudownej oliwy z oliwek muszą być zapowiedzią czegoś niezwykłego, bo taka jest właśnie kuchnia grecka. Na uwagę zasługuje także sposób serwowania dań. W Grecji nie funkcjonuje kolejność podawania potraw. Na stół trafiają równocześnie wszystkie dania, od przystawek, po desery. W ramach zwyczaju biesiadowania można oddawać się radości wspólnego delektowania się kolorowymi i wybornymi frykasami. Liczy się różnorodność i dobra atmosfera.
Podczas każdej uczty serwowany jest chleb i woda.
Nie może też zabraknąć przekąsek zwanych mezedes. Zwykle są to pasty do chleba, sałatki i sery.
Najbardziej przypadła mi do gustu pasta z pieczonych bakłażanów z oliwą, sokiem z cytryny i pietruszką i zadomowione także u nas tzatziki, czyli pasta z gęstego jogurtu, ogórka i czosnku, skropioną wyborna grecką oliwą, z której słynie ten kraj. Oliwa z oliwek bez wątpienia może być traktowana jako fundament kuchni greckiej. Stosowana jest praktycznie do wszystkiego. Nie oznacza to, że greckie jedzenie jest niezdrowe i tuczące. Wręcz przeciwnie, najwyższej jakości oliwy są niezwykle zdrowe, ponadto pod słonecznym niebem Grecji dojrzewają wyborne warzywa i zioła, które trafiają do większości serwowanych dań.
Dobrze Wam znana sałatka grecka towarzyszyła mi niemal każdego dnia. Bazuje ona na świeżych warzywach, serze feta i wybornych oliwkach (takich z pestkami). Jeśli kiedyś zechcesz przygotować taką sałatkę, to pamiętaj, żeby zaopatrzyć się w długo dojrzewającą fetę na wagę. Taka jest najpyszniejsza.
Jeśli chodzi o mięsa, to prym wiedzie jagnięcina, wołowina i drób. Popularne są mięsa pieczone lub duszone z ziemniakami, cukinią lub bakłażanem. Dla Ciebie przygotowałam cytrynowego kurczaka z ziemniakami – tu i mussakę – tu, która jest pewnego rodzaju odmianą włoskiej lasagne. Składa się ona z mielonej jagnięciny lub wołowiny i bakłażanów z sosem beszamelowym i serem. Mussake, podczas mojego pobytu na Krecie, zamawiałam w kilku miejscach, ale tylko w jednym była tak zachwycająca, że powaliła mnie na kolana. Jadłam bardzo powoli, delektowałam się każdym kęsem i nie chciałam, żeby się skończyła. Wszystko w niej było doskonałe i ten nieprawdopodobny smak mięsa. Dodawana do niego odrobina cynamonu uczyniła to danie oszałamiającym.
Oczywiście nieodzownym elementem uczty jest wino, z którego słynie Grecja. Schłodzona retsina doskonale odnajdywała się w towarzystwie wybornych specjałów kuchni greckiej. Z mocniejszych alkoholi króluje ouzo, doprawiane anyżem i koprem. Z kostką lodu stanowiło doskonałe podsumowanie uczty kreteńskiej.
O walorach kuchni greckiej można rozpisywać się bez końca. Najlepiej jednak doświadczyć jej osobiście i udać się w kulinarną podróż lub wprowadzić namiastkę greckiej kuchni do swojego domu, do czego Cię serdecznie zapraszam. υγεία, czyli jamas – na zdrowie.
Dziękuję Moja Droga za cenną uwagę. Ty to wiesz najlepiej 🙂